Dzisiaj Sejm zajmie się zmianami w podatkach. Rostowski zmodyfikuje ulgę na dziecko, zlikwiduje ulgę na internet oraz zmniejszy koszty uzyskania przychodów dla twórców. Dzięki temu zwiększą się zyski do budżetu o ok. 1 mld zł. Kto straci i dlaczego rząd odbiera nam przywileje?
Obecnie ulga na jedno dziecko wynosi 92,67 zł miesięcznie, czyli 1112,04 zł rocznie. Podatnik może odliczyć tę kwotę niezależnie od uzyskiwanego dochodu. Dotyczyło to obojga rodziców lub opiekunów prawnych, którzy mogą odliczyć tę kwotę w częściach równych lub w dowolnej przez nich ustalonej proporcji.
Po zmianach prawo do ulgi stracą tylko ci rodzice, których łączny dochód roczny przekroczył 112 tys. zł oraz posiadali tylko jedno dziecko. Resort finansów podniósł limit z 85,5 tys. zł, gdyż projekt miał być neutralny do budżetu. Wcześniejsza propozycja oznaczała zwiększenie dochodu fiskusa, czyli zamiast modyfikacji mieliśmy wzrost podatków.
Rodzice, którzy posiadają dwoje dzieci zachowają prawo do ulgi na dotychczasowych zasadach niezależnie od dochodu. Zyskają ci, którzy posiadają więcej niż dwoje dzieci. Na każde kolejne dziecko ulga zwiększy się do kwoty 139,01 zł miesięcznie, czyli 1668, 12 zł rocznie. W tym wypadku nie będzie miała znaczenia wysokość łącznego rocznego dochodu rodziców - nawet jeżeli przekroczą 112 tys. zł, zachowają prawo do podwyższonej ulgi.
Koniec z ulgą na internet
To nie jedyne planowane zmiany. Oprócz ulgi na dzieci, zniknie także ulga na internet oraz pojawi się limit w zakresie stosowania 50% kosztów uzyskania przychodów przez twórców. Łącznie budżet państwa kosztem podatników zyska ponad 700 mln zł.
Zmiana | Rok 2014 |
Wprowadzenie limitu w zakresie 50% kosztów | 173 mln zł |
Likwidacja ulgi z tytułu użytkowania sieci Internet | 424 mln zł |
Zmiany w zakresie ulgi na dzieci | 149 mln zł |
Łączna kwota | 746 mln zł |
Z punktu widzenia wartości i powszechności regulacji najwięcej stracą podatnicy na likwidacji ulgi na internet. Zdaniem rządu spełniła ona swoje zadanie - dostęp do sieci obecnie ma ponad 50% gospodarstw domowych, zatem czas na jej likwidację. Internet przestał być towarem trudno dostępnym, wymagającym specjalnego wsparcia ze strony rządu. Jest to tłumaczenie kompletnie wyssane z palca - rząd po prostu znosi prostą z punktu widzenia prawa podatkowego ulgę, która przyniesie relatywnie wysokie dochody do budżetu.
Podatnik, który już dostęp do internetu posiada, raczej z niego nie zrezygnuje. Być może jest to naciągana teza, ale alternatywą do ulgi podatkowej na internet może być nowy program Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji „Latarnik Polski Cyfrowej” - zamiast obniżać koszty dostępu do sieci, rząd wyda 15 mln zł na projekt, dzięki któremu nie zyskamy nic prócz kilkudziesięciu nic nie wnoszących raportów i sprawozdań.
Zmiany nie zachęcają najbiedniejszych do pracy
Z kolei wprowadzenie limitów w zakresie 50% kosztów uzyskania przychodów to uczciwe rozwiązanie. Większość twórców raczej odtwarza niż tworzy, zatem nie ma uzasadnienia traktowanie ich lepiej niż pozostałych podatników. Najmniej istotną, ale zapewne przynoszącą najwięcej problemów będzie zmiana w zakresie ulgi na dzieci. W teorii jest to kara dla bogatych rodzin za posiadanie tylko jednego dziecka. W żaden sposób nie zachęca ich to do powiększenia rodziny - jak stosunkowo bogatego człowieka rząd może przekonać do kolejnego dziecka dając mu ulgę w wysokości 1112 zł rocznie?
Zmiana również nie zachęca biedniejszych, czyli 96% polskich obywateli do posiadania kolejnych dzieci. W przypadku dwójki dzieci limit się nie zmienia, a na trzecie dziecko wzrasta raptem o niecałe 50 zł miesięcznie. Czy taka kwota może zachęcić kogokolwiek do posiadania więcej niż dwójki dzieci? Z pewnością nie. A przecież zmian w zakresie opodatkowania podatkiem dochodowym powinno być więcej - w końcu kwota wolna od podatku w Polsce nie wzrosła od 2009 roku i jest zaliczana do najniższych w UE. Niestety MF w projekcie nie wyjaśnia na co wyda zaoszczędzone kosztem podatnika 764 mln zł. Jednak warto zauważyć, że jest to kwota równa mniej więcej rocznemu utrzymaniu Sejmu i Senatu.
Łukasz Piechowiak
Bankier.pl
l.piechowiak@bankier.pl